Agrowoltaika - sposób na oszczędność terenu

Problem deficytu gruntu pod panele fotowoltaiczne zaczyna się powoli uwidaczniać. Sytuacja jest na tyle poważna, że naukowcy z całego świata nieustannie wymyślają coraz to nowsze rozwiązania, które mogłyby pomóc w walce z problemem. Zespół z niemieckiego instytutu Fraunhofera wpadł na pomysł agrofotowoltaiki - koncepcji łączenia upraw z fotowoltaiką. Czy to przyszłościowe rozwiązanie?

Co to jest agrowoltaika?

Pod terminem agrowoltaika kryje się metoda wykorzystania terenu jednocześnie do dwóch celów: agrokulturowych i produkcji prądu. Oznacza to, że dzięki agrofotowoltaice możliwa jest uprawa roślin i pozyskiwanie energii elektrycznej z paneli słonecznych na tym samym gruncie.

Moduły fotowoltaiczne umieszcza się nad plantacjami, na stelażach wyższych niż standardowe. Wszystko to po to, aby grunt pod nimi pozostał jak najmniej zagospodarowany, umożliwiając roślinom wzrost. Wydawać by się mogło, że rozwiązanie to nie jest szczególnie korzystne dla plantacji, jednak badania przeprowadzone przez niemiecki instytut Fraunhofera wykazały, że cień rzucany przez panele tworzy idealne środowisko do wzrostu niektórych warzyw i owoców. Oznacza to, że świadomy dobór roślin pod moduły jest w stanie zwiększyć finalną ilość plonów.

Korzyści płynące z agrowoltaiki

Pełen potencjał agro PV wciąż jest jeszcze odkrywany, jednak już teraz znamy największe zalety tej koncepcji. Przede wszystkim, agrofotowoltaika pozwala zaoszczędzić ogromne powierzchnie gruntu, które można zagospodarować pod rośliny uprawne, a nie tylko systemy fotowoltaiczne. W dodatku, nie należy zapominać o tym, że energia elektryczna produkowana przez panele słoneczne jest w pełni darmowa i może posłużyć do zasilenia maszyn i urządzeń w gospodarstwie rolnym - pozwoli to na znaczną redukcję rachunków za prąd. Poza tym, systemy PV są ekologiczne i bezemisyjne, dzięki czemu żyją w zgodzie z pobliską roślinnością.

Agrowoltaika w Polsce niestety nie jest jeszcze spopularyzowana, a przepisy prawne nie regulują, czym tak naprawdę jest. Na rozwój wydarzeń musimy zatem jeszcze poczekać.